MISTRZOWSKI REPORTAŻ O KAMIENICACH I LUDZIACH – OFIARACH REPRYWATYZACJI
Zmartwychwstali spadkobiercy, sfałszowane dokumenty, sprytni biznesmeni skupujący roszczenia za 50 złotych, kurator z Karaibów, urzędnicy z zarzutami, rzutcy prawnicy, bezwzględni „czyściciele kamienic” – to jedynie wierzchołek góry lodowej pod nazwą „reprywatyzacja
MISTRZOWSKI REPORTAŻ O KAMIENICACH I LUDZIACH – OFIARACH REPRYWATYZACJI
Zmartwychwstali spadkobiercy, sfałszowane dokumenty, sprytni biznesmeni skupujący roszczenia za 50 złotych, kurator z Karaibów, urzędnicy z zarzutami, rzutcy prawnicy, bezwzględni „czyściciele kamienic” – to jedynie wierzchołek góry lodowej pod nazwą „reprywatyzacja Warszawy”. Ta książka to nie tylko zbiór spraw kryminalnych i zapis dziennikarskiego śledztwa, ale także opis mechanizmów, które świadczą o największych patologiach i słabościach polskiej transformacji.
Iwona Szpala i Małgorzata Zubik, dziennikarki "Gazety Wyborczej", za cykl o reprywatyzacji otrzymały m.in. nagrodę Grand Press, Nagrodę Radia ZET im. Andrzeja Woyciechowskiego i Nagrodę im. Dariusza Fikusa.
Afera reprywatyzacyjna w Warszawie powinna obchodzić wszystkich, a długo nie interesowała właściwie nikogo poza lokatorami brutalnie czyszczonych kamienic. Działo się tak głównie dlatego, że mechanizmy prawne, które stoją za przejmowaniem kamienic, są skomplikowane. Trudno nie zgubić się w gąszczu nazwisk, spółek krzaków, przedwojennych właścicieli i ich powojennych spadkobierców. Na to wszystko nakładają się kuriozalne przepisy. To środowisko idealne do uprawiania zorganizowanego bezprawia. Autorki nie tylko się w tym wszystkim nie gubią, ale też potrafią reprywatyzacyjny skandal, jeden z największych w III RP, objaśnić tak, że czytelnikowi włosy stają dęba. Jak to wszystko było możliwe? Dlaczego nie reagowaliśmy? Ta książka obciąża wszystkie polskie rządy od 1989 roku i wszystkich prezydentów stolicy. Politycy i urzędnicy nie zrobili nic, by proces reprywatyzacji okiełznać, wielu pomagało czyścicielom. W tym sensie mają na rękach krew Jolanty Brzeskiej, zabitej działaczki lokatorskiej, a na sumieniach krzywdę dziesiątek tysięcy ludzi. Ale „Święte prawo" przywraca też wiarę w moc dziennikarstwa rozumianego jako praca powolna, drobiazgowa, dociekliwa, ale dająca na końcu powalający efekt.